Karol Antoniewicz, to postać nietuzinkowa.

Kto z nas nie zna pieśni „Chwalcie łąki umajone, góry, doliny zielone”? Autorem tej i innych pieśni jest właśnie ksiądz Antoniewicz. Napisał szereg innych znanych pieśni, np. „Nie opuszczaj nas”. Być może on sprowadził do naszego miasta nabożeństwa majowe. Pobożność maryjna była mu szczególnie bliska.

Duchowny miał niezwykły życiorys. Urodził się w 1807 r. w Skwarzawie koło Złoczowa, w rodzinie Ormian. W pobliskim Lwowie ukończył prawo. Potem wyjechał do Jass, gdzie współpracował z greckim ruchem oporu.

W Europie dochodziło wówczas do wybuchu powstań narodowościowych. Karol, bogatszy o greckie doświadczenia wrócił na ziemie polskie. Tutaj zastało go powstanie listopadowe. W czasie tego narodowego zrywu walczył w armii i legii nadwiślańskiej, w korpusie gen. Dwernickiego.

Po upadku powstania postanowił się ustatkować. Wyjechał do Galicji. Tutaj znalazł wybrankę swojego serca, którą okazała się jego… kuzynka. W 1833 r. ożenił się z Zofią Nikorowiczówną. Wyprowadzili się ze Lwowa i powrócili do majątku rodzinnego Karola Bołoza Antoniewicza. „Pan na włościach” był nie tylko gospodarzem ale także humanistą – w wolnych chwilach pisał wiersze. Doskonale zdawał sobie sprawę ze znaczenia edukacji. Ufundował więc szkółkę ludową i szpital wiejski. Jak na ówczesne czasy był to fenomen!

Jego małżeństwo było naznaczone jednak cierpieniem. Karolowi i Zofii urodziło się pięcioro dzieci. Wszystkie umierały w wieku niemowlęcym… Dla Karola wielką tragedią była śmierć żony, w 1839 r. Młody wdowiec zaczął się zastanawiać nad sensem cierpień jakimi został dotknięty. Pociechy zaczął szukać w religii. Czując powołanie do pracy duszpasterskiej, wstąpił do zakonu jezuitów. Co ciekawe poprzysiągł jeszcze za życia żony, że zrobi to w razie jej śmierci.

Nowicjat odbył w Starej Wsi. Z racji, że w Nowym Sączu była możliwość studiowania, tutaj podjął studia teologiczne. Uczył się także w Tarnopolu. W 1844 r. przyjął święcenia kapłańskie.

Ksiądz Karol zaczął głosić proste i trafne kazania. Po święceniach został więc swoistym kaznodzieją ludowym, bardzo popularnym. Próbował walczyć z tym co w Galicji rujnowało ludziom życie – alkoholizmem. Propagował w naszym regionie bractwa trzeźwości. Musiał się zmierzyć z trudnościami jakimi były zarazy i głód. Wytłumaczenie sensu cierpienia prostym ludziom nie było takie proste.

W 1846 r. w naszym regionie miała miejsce tzw. rabacja galicyjska. Chłopi poszli wymierzać sprawiedliwość swoim panom. W czasie i po rabacji głosił ewangelię w okolicy Grybowa i na Pogórzu Karpackim.

Kiedy rozboje ustały, prowincjał Perling wysłał go do Nowego Sącza a potem do Brzan, na misje. Miał uspokoić sytuację. Wspólnie z księdzem Skrockim rozpoczął je trzy dni po Wielkanocy. Potem odbywały się kolejne. W jednej parafii misje trwały od 8 do 12 dni. Z każdych rekolekcji słał do sądeckiego kolegium jezuickiego sprawozdanie.

Wydawał także „Wspomnienia misyjne” w 1849 r. Chciał zawrzeć na papierze nastroje społeczne. Tekst oczywiście cenzurowano – skreślano bohaterów i miejscowości. Dopiero w 1896 r. o. Jan Badeni wydał je w całości, na podstawie rękopisów Antoniewcza.
Po skończonych misjach, ks. Karol przez kilka miesięcy mieszkał w Pasiecznej na Huculszczyźnie. Miał tam podreperować zdrowie. Napisał listy zachwalające tamtejszych ludzi i widoki.

W 1848 r. Austriacy skasowali jezuitów. Rozpoczęła się jego tułaczka. Jeździł po wsiach Galicji a w 1851 r. wyjechał na Górny Śląsk. Rok później znalazł się w Wielkopolsce. Założył z braćmi klasztor w Obrze. Prowadził misje w Poznaniu, Gnieźnie, Kościanie. Wydał książki przeznaczone dla ludowego czytelnika: „Pamiątka jedności, zgody i bratniej radości” (1848), „Święty Izydor Oracz” (1849), „Czytania świąteczne dla ludu” (1850), „Obrazki z życia ludu wiejskiego” (1850).

W 1852 r. w okolicy Obry wybuchła cholera. Ks. Karol pospieszył na pomoc ludziom. Niestety zachorował. Zmarł w klasztorze w Obrze 14 listopada 1852 r. Jego ciało spoczywa w kryptach przyklasztornym kościele św. Jakuba Większego.

Niezwykły kapłan, który był jednym z najwybitniejszych sądeckich jezuitów. Jego życie naznaczone dramatami zawierało się w słowach jego pieśni: „W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie”.

źródło: http://twojsacz.pl/

(ŁP)